Gdy Ci ciasna szatnia twoja W twojej szkole niedostatniej, Pojedź, kurwa do Zamoya I obejrzyj jego szatnię. To, co się tam, kurwa, widzi Trudne jest do objaśnienia. Nawet, kurwa, w getcie Żydzi Więcej mieli miejsca z denia. Pięć na dziesięć i trzy w górę Zamoy swoim uczniom dał, Taką, kurwa, kubaturę Miały szatnie w Birkenau. W środku metalowe kratki, Jak w więzieniu w Alcatraz Wydzielają małe klatki Dla trzydziestu, kurwa, klas. W takich klatkach pierdolonych Tysiąc uczniów bez gadania Na haczykach poniszczonych Musi wieszać swe ubrania. Haki te są kurwa małe, Krótkie, bez zakończeń wcale, Pokrzywione, kurwa, całe, Gęsto, kurwa, co dwa cale. Gdy się na nich kurtkę wiesza To jebana się spierdoli. Trzeba kurwa tęgo mieszać By wisiała wedle woli. Gdy ktoś w szatni jest - bez trudu Cały się ujebać może. Syfu, kurwa, oraz brudu Więcej, kurwa, niż w oborze. A najbardziej gra na nerwach Tłum, co włazi całą falą, Bo gdy się zaczyna przerwa Wszyscy w dół do szatni walą. Ciuchy z haków spierdalają I pod nogami się tratują. Wszystko, kurwa, rozwalają, Wszystko, kurwa, demolują. W szczycie wejść tu, kurwa, trudno I rozebrać się bez szwanku. Ciasno, kurwa, duszno, brudno Jak w blokhausie na Majdanku. Gdy ze szkoły czas się zbierać, I po prostu wziąć ubranie, Zamiast kurwa się ubierać Rozpoczyna się szukanie. Jeden but upierdolony Gdzieś na ścianie sobie wisi. Drugi, kurwa, gdzieś rzucony Leży brudny jak skurwysyn. Wszędzie są porozrzucane Różne fraki i katany. Wszystko kurwa ujebane Jak knur w chlewie kastrowany. Ci co tutaj, kurwa siedzą Znoszą kurwa to w pokorze. Ale wszyscy, kurwa, wiedzą, Że tak dalej być nie może. Smutna, kurwa, lecz prawdziwa Historyja epopei. Tak to kurwa czasem bywa, Że się cierpi dla idei.